środa, 29 sierpnia 2012

Back in time

Ile bym dała, żeby cofnąć się o te kilkanaście dni. Tutaj wszystko mnie dobija, wizja tego co było i nie wróci i wizja tego co będzie. W dodatku teraz też nie jest za fajnie, zapalenie zatok + antybiotyk, to najlepsze zakończenie wakacji. Suuuper. Największą frajdę w chwili obecnej sprawia mi klejenie filmu, który powoli zaczyna przybierać jakieś kształty. Powycinałam jak na razie najlepsze fragmenty i niedługo pewnie będę układała je w całość, więc soon, soon.

Tak btw, to zadziwiające, że Jamie Woon jeszcze mi się nie znudził, to samo Ben Howard. Szukam kogoś w podobnym stylu, jakieś pomysły?

***

Dawno nie było tutaj nic o ciuchach, więęęc - nowa kolekcja h&m na jesień. Shades of black czyli coś co lubię - grunge, srebrne i złote dodatki, skóra i odrobina azteckich printów. Lista zakupów jak widać zrobiona, czekam tylko na kieszonkowe i jazdaaa.


+ zdjęć ciąg dalszy























niedziela, 26 sierpnia 2012

... stays in Bulgaria

Jak nie Bułgaria, to Grecja. Wczoraj była 18 u Dzidusi i nie spodziewałam się, że tak fajnie wyjdzie. Świetny pomysł na motyw grecki i byłam mega zaskoczona jakie stroje mieli znajomi i jaki był wystrój sali - propsyyy. Ogólnie było bardzo miło, zwłaszcza po kilku kolejkach ];> i mamy nadzieję, że prezent się podobał. Jeszcze raz wszystkiego naj <3



Dalsza część zdjęć z BŁG i chyba nie ostatnia. W roli głównej drewniaki (a raczej drewniak) za 200 euro, darmowe after shocki (potem podpalane) i 'zmęczony' Ivan nasz ziomek z recepcji :D

+ wooow jestem w szoku jaką oglądalność miał poprzedni post, nowy rekord, dzięki ;>

















środa, 22 sierpnia 2012

What happens in Bulgaria...

I w domu, o dziwo w jednym kawałku, za to ledwo żywa. Tradycyjnie przeziębienie, ale i tak jest lepiej niż w tamtym roku. Od rana siedzę w piżamce, w łóżeczku i z paczką chusteczek. Uzupełniam za to straty suplementów w mojej diecie wpierdalając non stop, wszystko co popadnie. Taaak zdecydowanie stęskniłam się za ciepłym i różnorodnym obiadkiem mamy. Długo się zastanawiałam co tu napisać i stwierdziłam, że gdybym miała umieścić tu wszystkie moje przemyślenia, to zajęłoby mi to trochę czasu. W skrócie - jak dotąd WAKACJE ŻYCIA. Tyle cudownych wspomnień, poznanych ludzi i pojebanych akcji. 12 przemelanżowanych dni, nie spodziewałam się, że będą to aż tak męczące dni, a raczej noce, ale niczego nie żałuję i chyba to jest najważniejsze.

Za kilka dni powstanie 2 część Kac Vegas w Bułgarii. Nakręciliśmy tyle filmów, że chyba samo ich obejrzenie zajmie mi wieczność, a co dopiero sklejenie tego w całość. Ale jaram się opór, mam wenę jak 150 i czuję, że powstanie coś fajnego ;>

Zaczynam powoli tęsknić jak cholera. Jakbym nie mogła nagrać tych wszystkich chwil i oglądać je tyle razy ile tylko bym chciała. Zostały tylko zdjęcia i piosenki, które przywołują wszystko. To niesamowite jak piosenka może na mnie działać, ta konkretna, która leciała w tamtym konkretnym momencie. I od teraz mogę w nieskończoność słuchać 'Call me maybe', albo 'Shoulda' Jamiego Woona. Damnnnnn.

Dzisiaj kilka zdj, część z telefonu, część z aparatu. Wkrótce będzie pewnie jeszcze druga porcja.